Przejdź do stopki

Zbójnik z Berdychowa

Treść

Galeria Almanachu

Jarosław Czaja

 

„Zbójnik z Berdychowa”

 

W Berdychowie kolo Przyszowej trudno już dzisiaj ustalić z cala pewnością miejsce, gdzie stal dworek państwa Czyżewskich. To gdzieś tutaj właśnie, u podnóża Łyżki urodził się w roku 1880 Tytus. Pewnie gdyby został politykiem lub generałem ufundowano by jakiś pomnik lub chociaż tablice pamiątkową...

Wszyscy piszący o Czyżewskim zgodni są co do tego, ze mała beskidzka wieś odcisnęła niezatarte piętno na całej jego twórczości poetyckiej i malarskiej, ale już na przykład mało się wie o tak znamienitym fakcie, ze na pierwszej wystawie Ekspresjonistów Polskich w Pałacu Sztuk Pięknych w Krakowie w roku 1917, obok prac własnych Tytus umieścił 28 "malowideł podhalańskich" na szkle autorstwa ludowych artystów, co nobilitowało w kolach artystycznych tak zwane chłopskie malarstwo.

Sam artysta wspominał, ze pierwsze spotkanie z malarstwem w jego życiu nastąpiło w kościele parafialnym w pobliskiej Przyszowej. Wisiała tam amatorska kopia "Ostatniej Wieczerzy" Leonarda. Chłopiec nie mógł oderwać od niej oczu: (...) szczególnie bylem zachwycony wtedy, gdy letnia pora podczas sumy niedzielnej słońce zajrzało do świątyni i rzuciło swój blask na kolory obrazu.

Innym przedmiotem dziecięcego zachwytu była figura św. Floriana, jakich pełno w okolicy, wykonana przez jakiegoś utalentowanego górala. Miody Czyżewski miał wielu przyjaciół wśród domorosłych góralskich artystów. Najserdeczniej wspominany będzie kiedyś niejaki Michał Sopata, który rysował dla Tytusa pola bitew i żołnierzy niebiesko-czerwona kredka.

W okresie kiedy chłopiec chodzi do szkoły wydziałowej w Nowym Sączu, odkrywa w sobie pasje - jest nią zbieranie pieśni i kolęd ludowych, wspomnianych malowideł na szkle i przydrożnych światków.

W 1902 roku Czyżewski dostaje się do krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie studiuje pod okiem miedzy innymi Wyczółkowskiego. Potem następują liczne wyjazdy do Paryża i Hiszpanii - słowem artysta na zawsze opuszcza Berdychów. Ale tylko fizycznie, bowiem to czym nasiąknął tutaj zaczyna z czasem coraz silniej odciskać sie w jego twórczości poetyckiej i malarskiej. Urzeczenie swoja małą wsią najwspanialszy wyraz znajduje w słynnych strofach "Pastorałek" - utworu wydanego wraz z ilustracjami Tadeusza Makowskiego w roku 1925 w Paryżu. Tak mówił o nich Kazimierz Wyka: " Jest to niewątpliwie jego najpiękniejsza poetycka malowanka. Rzewna prostota malowideł na szkle, nieporadnych i jaskrawych, l wokół ludowo, a przecież nowocześnie oglądanego tematu Bożego Narodzenia, wokół baców i juhasów śpieszących do szopki nie w Betlejem położonej, lecz gdzieś na zboczu nad Limanowa".

Spośród wielu obrazów Tytusa Czyżewskiego inspirowanych jego kraina dzieciństwa, najbliższe są mi liczne przedstawienia Madonn - interpretacje tematu zawsze obecnego w ikonograficznym repertuarze okolic Podhala.

Ale jest obraz szczególnie mi bliski: namalowany w roku 1918 i obecnie znajdujący sie w Muzeum Narodowym w Warszawie "Zbójnik" (reprodukcja na okładce). Właśnie ten obraz, bardzo słusznie, trafił do nowych podręczników gimnazjalnych do przedmiotu - sztuka.

Większość badaczy zgodnie twierdzi, ze jest to, mimo tytułu, autoportret samego Czyżewskiego. Ale spójrzmy dokładniej.

Kompozycja zbudowana z lapidarnych, kanciastych, otwarcie cieniowanych form, a przecież pełna subtelnego liryzmu. Twarz "zbójnika" wyraża zamyślenie, a w tle pojawiają się swojskie elementy pejzażu. Ważnym przedmiotem jest tutaj ciupaga góralska, mogąca przecież również spełniać funkcje laski, a wiadomo, ze artysta był ułomny. A wiec jest to zbójnik dziwny: wątły, przygarbiony, z duża głowa. Smutna twarz o wielkich oczach nosi rysy samego malarza. Gorzka autoironia, która skazanemu na kalectwo człowiekowi każe nadać cechy własnej niepozornej postaci krzepkiemu bohaterowi ludowemu, hardemu zbójnikowi...


Myśl o sztuce

„...w sztuce jak i w każdej i wielkiej a twórczej pracy zasadniczym elementem jest emocja. Dlatego też często przebaczamy twórcy jego pobieżność i zaniedbanie w wypracowaniu dzieła, lecz nigdy nie przebaczamy mu braku zapału i emocji.

Kto zna "wotywne" obrazy i rzeźby kościołów krakowskich lub miasteczek i wiosek małopolskich, ten zauważy, że poza patyną lub naleciałością gotyku, baroku i renesansu kryje się owo głębokie, pozornie naiwne, rozumienie wielkości "epickiej", spotykanej chyba u Greków.

Malowidło lub rzeźba ludowa jest czystym objawem życia twórczego, bez powziętego z góry "praktycznego celu ". Wiejski artysta maluje lub rzeźbi, jak śpiewa w polu pastuch Jego śpiew jest objawem twórczym i zadowoleniem.

 

 

 


 

Autor: Jarosław Czaja

źródło: „Almanach Ziemi Limanowskiej” nr 6 jesień 2001